Wciąż nie milkną komentarze po ostatnim Der Klasikerr, gdzie Borusiia Dortmund grała na własnym stadionie z Bayernem Monachium. Na meczu działo się dużo i z pewnością kibicie szybko nie zapomną tego wydarzenia. Jak się okazuje, jeden z piłkarzy Borussii. A wszystko przez niewyparzony język.
Sędzia decyduje
Cała rozgrywka przebiegała w bardzo nerwowej atmosferze. Zarówno po jednej jak i po drugiej stronie dochodziło do ataków na bramkę, jednak ciężko było strzelić gola. Gdy przy wyniku 2:2 sędzia, Felix Zwayer zagwizdał rzut karny, gwizdom i oburzeniu kibiców nie było końca.
Robert Lewandowski podszedł do karnego na spokojnie i strzelił zwycięskiego gola. A potem rozpętało się prawdziwe, medialne piekło. Zapytany o całą sytuację Ergling Halland nie szczędził przykrych słów pod adresem arbitra, jednak gdy emocje zaczęły grać w nim pierwsze skrzypce, po prostu się odwrócił i wyszedł ze stanowiska dziennikarskiego. Tyle zdrowego rozsądku nie miał inny gracz Borussi – Jude Bellingham.
Bezpodstawne oskarżenie
Młody reprezentant Anglii, rozgoryczony po karnym stwierdził, że „Dajesz sędziemu, który już wcześniej ustawiał mecze, największy mecz w Niemczech, to czego się spodziewasz?”. To wystarczyło, aby rozpocząć medialną burzę, która może skończyć się na sali sądowej.
Felix Zwayer faktycznie ma w swojej karierze epizod ze sprzedawaniem meczu. Dostał wtedy za niego 300 euro od innego sędziego, który był mózgiem całej operacji i obecnie odsiaduje wyrok. Sam Zwayer był zawieszony w prawach sędziowskich na określony czas i teraz sędziuje bez zarzutu. Wypominanie mu przeszłych zachowań jest ciosem poniżej pasa.
Sprawa może i by rozmyła się na portalach plotkarskich, gdyby nie butna postawa zawodnika, który nie żałuje powiedzianych pod wpływem emocji słów. Niemiecka policja już zajęła się tym tematem i najpewniej cała sprawa będzie się ciągnąć przez długi czas.