Czesław Michniewicz – dlaczego nie powinien zostać selekcjonerem reprezentacji?

Po tym jak Paulo Sousa opuścił reprezentację Polski, przez kilka tygodni żyliśmy tym, kto zostanie jego następcą. Najpoważniejszą kandydaturą był długi czas Adam Nawałka. Ostatecznie były selekcjoner nie objął ponownie sterów kadry. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezary Kulesza, mianował na to stanowisko Czesława Michniewicza.

Dlaczego to nie najlepszy wybór?

Przejdźmy od razu do rzeczy. Zacznę jednak od kwestii rzeczywiście sportowych. Michniewiczowi wypomina się przede wszystkim ostatnią przygodę klubową z Legią Warszawa. Został zwolniony w momencie, kiedy Legii naprawdę nieźle szło w Lidze Europy, ale fatalnie w Ekstraklasie. Argument Michniewicza jest taki, że przecież w Europie było dobrze. A może Legia miała więcej szczęścia w tychże meczach? Według opinii ekspertów z portalu https://www.legia24.pl/, fakty są takie, że zespół prawdopodobnie fatalnie przepracował sezon przygotowawczy. Legia to klub, który możliwościami finansowymi przerasta resztę ligi. W zasadzie powinna być samograjem i maszynką do zdobywania tytułów. Sprowadzić ją w dolne rejony tabeli to niezła sztuka – Michniewiczowi się udało, potem nastąpiła kontynuacja.

Oczywiście, Czesław Michniewicz przed Legią był w młodzieżowej kadrze U-21. Radził sobie z nią nieźle, zakwalifikował się na Mistrzostwa Europy, gdzie jego piłkarze grali całkiem nieźle. Jako trener zdobył z Legią ostatnie Mistrzostwo kraju. Mistrzem został też z Zagłębiem Lubin w roku 2007, co było wówczas nie lada wyczynem, choć oczywiście w Lubinie były nieporównywalnie większe pieniądze niż obecnie.

Inne sukcesy?

Puchar Polski z Lechem u progu trenerskiej kariery i dwa Superpuchary z Lechem i Zagłębiem. Jakieś sukcesy klubowe były. Sportowo Michniewicz wypada zatem całkiem nieźle, choć oczywiście można wiele rzeczy podważać. Uznajemy jednak, że pod tym kątem to niezły wybór, choć nie idealny.

Polscy trenerzy giną wśród tych zagranicznych. Michniewicz jest dobry na polskie warunki, może nawet jeden z lepszych. Ale głównie w klubie. Czy w reprezentacji się sprawdzi? Tej dorosłej. W porządku, może Michniewicz nie porzuci kadry jak Sousa, bo nigdy nie dostanie takiej oferty jak Portugalczyk z Palermo. Kto pierwszy bez winy, niech rzuci kamień. Kto nie idzie za znacznie większym pieniądzem? To jednak temat na inny tekst.

Prezentacja selekcjonera

Pierwsza konferencja Kuleszy i nowego selekcjonera była specyficzna. Aspekty sportowe zeszły zdecydowanie na dalszy plan, a mówi się głównie o przeszłości Michniewicza i jego 711 połączeniach telefonicznych z tzw. „Fryzjerem”, szefem piłkarskiej grupy przestępczej. Michniewiczowi nigdy nie przedstawiono zarzutów, nigdy nie skazano, natomiast smród pozostał. Pamiętają media, pamiętają po prostu ludzie. To główny powód, dla którego nie powinien piastować pozycji trenera reprezentacji narodowej. Owszem, każdy popełnia błędy. Każdy może mieć nieciekawą przeszłość. Wydaje się jednak, że wizerunkowo wybór jest koszmarny. A wizerunek jest ważny. Bo to od niego zaczyna się atmosfera, szacunek szatni, piłkarzy pokroju Lewandowskiego.

Wrażenia na temat trenera Michniewicza w kadrze Polski

Odnoszę też nieodparte wrażenie, że prezes Kulesza wcale nie chciał Michniewicza. Po pierwsze, okazał się najtańszy, po drugie, jedynym, który chciał podjąć współpracę. Kiedy odmówili mu wszyscy wymarzeni zagraniczni trenerzy, wziął po prostu Michniewicza. Oczywiście, to tylko moje spekulacje. Nie wierzę jednak, że przez kilka ładnych tygodni negocjował i dogrywał szczegóły kontraktu z Michniewiczem. Zwłaszcza, że umowa jest wyjątkowo krótka, bo do końca obecnego roku. Kto poważny podpisuje tak krótką umowę w jakiejkolwiek firmie? Trudno to nazwać okresem próbnym. Dużo lepiej wyglądałby zapis na zasadzie: „awansujesz do mistrzostw świata w barażach, podpisujemy dalej. Na razie masz dwa mecze”. Tutaj w razie niepowodzenia, Michniewicz będzie miał jeszcze Ligę Narodów w wakacje. Potem pewnie się z nim pożegnamy.

Życzę trenerowi wielu sukcesów, bo na dobrej grze kadry zależy chyba każdemu. Trudno jednak wierzyć w ten projekt. Ja w niego nie wierzę, ale optymistów trochę znajdziemy. I to górnolotnie brzmiące hasło „Misja Rosja”… Już kiedyś takie mieliśmy, jak jechaliśmy tam na mundial w 2018 roku. Już w pierwszym meczu Senegal nam wybił je z głowy, zmieniając na hasło: „Rosja wstydu”. Oby tym razem nie było podobnie. Mecz na Łużnikach będzie trudny. Jeśli Michniewicz przejdzie baraże i wprowadzi nas na mundial, odszczekam swoją negatywną opinię, ale nadal kredyt zaufania będzie mizerny. Dopóki nie zobaczę reprezentacji, które pewnie i dobrze gra na turnieju głównym, nie będę zadowolony.