Nowy wymiar kibica – fan piłkarza ale nie zespołu

Kiedyś wierni kibice dopingowali konkretną drużynę. Zapisywali do niej swoje dzieci, nie opuszczali ani jednego meczu i z dumą ubierali się w barwy klubowe. Socjologowie i psycholodzy zajmujący się sportem zauważyli jednak zmianę. Teraz kibic jest wierny konkretnemu zawodnikowi.

Piłkarz to marka

Kiedy Leo Messi przeszedł z FC Barcelona do PSG, profil tego ostatniego zespołu w krótkim czasie zaczęło obserwować tysiące nowych fanów. Nie jest to dziełem przypadku. Kibice skupieni na grze Messiego nie zwracają uwagi na to, gdzie gra ich ulubiony piłkarz. Dla nich ważna jest sama jego gra. Czy to zdrada klubu, któremu wcześniej kibicowano z taką pasją? 

Patrząc na to, w jaki sposób zmienia się fascynacja footballem, nie do końca. Kibice są wierni nie tyle klubowi piłkarskiemu, ile konkretnemu zawodnikowi. W ostatnich latach to właśnie jednostki potrafią zarobić miliony dla klubów. I właściciele doskonale o tym wiedzą. Dlatego tak ważne są gwiazdy, bo to za nimi najczęściej przychodzą kibice. I ogromne zyski. 

Czy tak już będzie zawsze?

Obecne trendy jasno wskazują na fakt, że to właśnie charyzmatyczne nazwiska przyciągają bardziej niż świetna gra zespołu. Jednak nie da się ukryć, że nawet największe gwiazdy nie zabłysną swoim blaskiem, jeżeli nie będą mieć zgranego zespołu. Opinia jest zgodna co do jednego – dobra piłka obroni się sama, bez względu na to, czy będzie to w wydaniu jednej gwiazdy, czy drużyny. 

Wiele będzie zależeć od tego, w jakim kierunku pójdą działania marketingowe. Bo w dzisiejszych czasach, piłkarz to również marka, którą należy jak najlepiej sprzedać. Tylko wtedy może osiągnąć najwyższe wyniki finansowe i tym samym stać się najbardziej rozpoznawalną gwiazdą. 

Piłkarz czy drużyna?

Gdy Leo Messi odszedł z FC Barcelony do PSG, wielu kibiców zaczęło bardziej interesować się ligą francuską. I tak naprawdę nie jest to wyłącznie negatywny skutek. Dzięki transferom największych gwiazd, inne, mniej atrakcyjne ligi mają okazję do zaprezentowania szerszemu światu swoich topowych rozgrywek. Nie da się również ukryć, że zbierając najlepszych, urastają do rangi „murowanego” zwycięzcy w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Czy to się jednak uda? Czas pokaże.